Craven popełnił przewidywalny, dość sztampowy slasher. Nie wiem, co nim kierowało, może fundusze topniały, a ten sequel był najłatwiejszym sposobem na wyciągnięcie kasy od naiwnej horrorowej widowni? Scenariusz jest kiepski i schematyczny, mnóstwo miejsca zajmują tu retrospekcje, w których wykorzystano materiał z pierwszej części (w pewnym momencie wspominki snuje tu nawet... pies!). Kiedy akcja zaczyna się rozkręcać, to i tak nie robi się przesadnie ciekawie. Zabójstwa są mało pomysłowe, a Pluto i jego kompan Reaper kanibalami są chyba jedynie z nazwy. Na szczęście jest tu pewien klimat właściwy dla produkcji z tamtych lat, który czyni seans nieco znośniejszym. Ogółem kiepskie, ale mogło być jeszcze gorzej.