Słabiutki film. Do 1995 roku zdążyło już powstać całe multum filmów o podobnej tematyce i to wykonanych dużo lepiej. Nie rozumiem więc co "The Outpost" miał wnosić. Odtworzony i nudny bełkot, nic więcej. A poza tym cholernie nudzi.
Nie potrafię w nim znaleźć choćby jednego elementu, który wyróżniałby go na tle horrorów o naukowcach wypuszczających niebezpieczny wirus, przemieniający człowieka. Toczy się po z góry ustalonym torem, jest przewidywalny, schematyczny. Niczym nie zaskakuje.
Elementy horrorowe wypadają w nim przeciętnie. Zarażony "mind ripper" nie wygląda oszałamiająco, a sceny jego ataków są raczej typowe. Nie najlepiej sprawdza się budowanie napięcia. Nie trudno domyślić się kiedy potwór zaatakuje.
Niestety, gra aktorska jest wyjątkowo słaba, a najlepszą próbkę swoich wątpliwych umiejętności dają Claire Stansfield i Giovanni Ribisi. Lance Henriksen oczywiście się wybija, ale to marna pociecha, bo po prostu nie miał z kim tu grać... Zakończenie jest równie słabe jak cały film. Pojawiający się znienacka morderca wywołuje uśmiech na twarzy.
P.S. No i reakcja pozostałych bohaterów na cudowne uzdrowienie Stocktona to szczyt niedorzeczności! :)
Moja ocena: 3/10.